W pewne czerwcowe popołudnie przejechaliśmy w zorganizowanym kordonie trzydziestu samochodów z dużą prędkością przez miasto (obstawę zapewnili znajomi Izy i Piotra z zaprzyjaźnionego forum VW). Do Kościoła dotarliśmy na ostatnią chwilę. Nie straciliśmy jednak zimnej krwi, bowiem w kolejnym samochodzie jadącym bezpośrednio za nami w kolumnie aut siedział Ksiądz Pary Młodej, bez którego jak wiadomo i tak nic nie mogło się zacząć. Co było potem – zobaczcie sami!
.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.png)

.png)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.png)

.png)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.png)

.png)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.png)

.png)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.png)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)

.jpg)
